NIEWOLNIK MARYI

Jestem Rycerzem Kolumba I°. Urodziłem się w północno-wschodniej Polsce, a wychowywałem w Radomiu. Od młodości byłem ministrantem, w ruchu oazowym…

Ale moje życie przez wiele lat toczyło się wokół nałogu hazardu. Zanim poszedłem do szkoły, potrafiłem już grać w karty. Nieobce też były dla mnie inne gry, w tym tzw. Totek. Mój Ojciec ciężko pracował, pił i grał. Śp. Mama była schorowaną osobą przez prawie 50 lat. Rodziną zarządzała śp. Babcia, mama Ojca, a była nas czwórka rodzeństwa, z której ja byłem najstarszy.

Nie chciałem w przyszłości żyć, tak jak mój Ojciec, a skopiowałem go w 125%. W konsekwencji 12 lat temu wylądowałem na terapii, później zaczęły się mitingi. 10,5 roku temu była jedna tzw. wpadka.

Po 4. latach abstynencji, kiedy w moim życiu – nie grając już – dalej krzywdziłem ludzi, szczególnie najbliższych: Żonę
i dwóch Synów, postanowiłem zmienić swoje życie!

Ponieważ nie wiedziałem jak to zrobić, poprosiłem drugiego człowieka hazardzistę o pomoc, czego nigdy wcześniej nie robiłem, bo uważałem, że sam sobie ze wszystkim poradzę.

Od tamtej chwili minęło 10,5 roku. Abstynent w świadomej trzeźwości od nałogu. 6,5 roku temu podpisałem tzw.
Akt Kapitulacji. Uznałem swoją bezsilność wobec nałogu i zaakceptowałem fakt, że moje życie jest nie kierowane
przeze mnie.

Było to otwarciem drzwi Chrystusowi i stało się drogą do powierzenia i zawierzenia siebie i swojego życia Jemu. Krok po kroku, dzień po dniu, każdego ranka proszę o trzeźwy dzień i ludzi, którym mógłbym pomóc, a wieczorem dziękuję za wszystko, co mnie spotkało.

Tamtego dnia zacząłem coraz częściej i więcej modlić się w różnych intencjach: Adopcja Dziecka Poczętego, Nowenna Pompejańska za Ojczyznę i wiele innych… Szczególnie upodobałem sobie modlitwę różańcową, w której zawarte jest życie Jezusa i Maryi.

Wielkim moim Patronem jest św. Józef – człowiek milczenia, ale tez działania, wzór wielu cnót zawartych w Litanii do niego. Wzorem cierpliwości i wytrwałości jest dla mnie także Biblijny starzec Symeon z Ewangelii, któremu Duch Święty złożył obietnicę i jej dotrzymał.

Tak jak Maryja przyszła do świątyni ofiarować Jezusa Bogu Ojcu, tak i ja pewnego dnia ofiarowałem się Bogu za wstawiennictwem Maryi Panny i mianowałem się Jej niewolnikiem. Z masek i zbroi Agresora i Najeźdźcy z tamtego starego życia, dziś wkładam elementy zbroi Obrońcy: miłość, cierpliwość, zrozumienie, tolerancję wytrwałość... A moją jedyną bronią, jaką posiadam, a na którą nie muszę mieć zezwolenia, jest różaniec!!!

Druga dziękczynna część Modlitwy Pompejańskiej brzmi: „Cóż ci mogę dać, o Królowo pełna miłości? Moje całe życie poświęcam Tobie. Ile mi sił starczy, będę rozszerzać część Twoją, o Dziewico Różańca Świętego z Pompejów, bo gdy Twojej pomocy wezwałem, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś. O ile zdołam, będę rozszerzać nabożeństwo do różańca świętego, wszystkim głosił będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O gdyby cały świat wiedział jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen”.

...I to staram się czynić.

A za św. Janem Pawłem II modlę się Aktem Zawierzenia Matce Bożej:
„Dziewico z Guadalupe, Matko miłosierdzia!
Oddajemy Ci całą naszą istotę, całą naszą miłość.
Oddajemy Ci nasze życie, pracę, radości, naszą słabość i nasze cierpienie!

Niewolnik Maryi

do góry